Kategorie
Aktualności

Busójárás w Mohacs czas zacząć!

W lutym w historycznym miasteczku Mohács zakończą się całoroczne przygotowania do tak zwanego Pochodu Busó (Busójárás). Święto to oznacza zbliżający się koniec karnawału oraz zimy. Uroczystości rozpoczynają się na sześć dni przed Środą Popielcową.
 
Największą atrakcją jest przybycie Dunajem na łodziach ponad 500 „busós” przypływających na paradę, która przechodzi ulicami miasta. Noszą oni przerażające, drewniane maski, wielkie futrzane peleryny a w rękawy wtykają wiązki słomy. Idąc pochodem hałasują drewnianymi kołatkami i dzwonkami. Na zakończenie uroczystości, na głównym placu miasta odbywa się ceremonia ognia, a przedtem, na znak symbolicznego pożegnania zimy, pali się trumnę. Tradycja Pochodu Busó w 2009 roku została uznana przez UNESCO za część intelektualnego dziedzictwa kulturowego ludzkości.
 
Istnieje kilka wyjaśnień pochodzenia busójárás. Nie byłaby to węgierska legenda, gdyby nie zahaczyła o czasy tureckie i dzielną walkę z okupantem ???? Według niej uciekający przed Osmanami Węgrzy dotarli na bagniste tereny Mohacza. Pewnej nocy pojawił się przed nimi w mężczyzna, który nakazał wyrzeźbić przerażające maski i posmarować je krwią. Następnie przewiózł ich łodzią przez Dunaj a oni zaatakowawszy Turków, swoim wyglądem siali popłoch w ich szeregach.
 
Prawda jest trochę bardziej prozaiczna.
 
Po tureckiej okupacji obszar Mohacza był bardzo wyludniony, a nieliczne pozostałe społeczności składały się prawie wyłącznie z kobiet i ich dzieci. Dlatego konieczne było zasiedlenie różnych grup etnicznych. W ten sposób do miasta przenieśli się m.in. katoliccy Chorwaci, zwani Šokci. Prawdopodobnie przywieźli ze sobą wzorowanej na bułgarskim Kukeri tradycję przepędzania zimy przy pomocy strasznych włochatych przebrań. Niezwykły zwyczaj ludowy mógł być początkowo praktykowany w bardzo małych grupach, ale z czasem przeniósł się na cały region Mohaczu. Pierwsza pisemna wzmianka o tej tradycji pochodzi z 1783 roku.
 
Na zdjęciach w galerii widzicie jedną z najstarszych masek i strój mający ponad 150 lat. Wówczas maski były prostsze w formie. Miały być wygodne i przerażające. Należy zauważyć, że w tych maskach nie zastosowano rogów. Dostępność materiałów również wymuszała uproszczenia: futro wokół maski pochodziło z siodeł, które później trzeba było wszyć z powrotem na miejsce, więc przebrania te często stosowane były jednorazowo. To wyjaśnia dlaczego tak niewiele masek ocalało do dzisiaj. Maska miała wielkość dłoni i miała owalny kształt. Robioną ją z wierzby czerwonej lub lipy, wycinając dziury na oczy i usta. Część tych masek przetrwała, bo przechodziła z pokolenia na pokolenie. Każdy kolejny właściciel tej ozdoby dodawał nowy element przez co nabierały one artystycznej wartości. Co ciekawe malowano je krwią zwierząt, bo tej na wsi nie brakowało.
 
Dzisiaj również używa się wierzbiny i krwi zwierząt, najczęściej świni. Do stworzenia rogów natomiast najpopularniejsze są te owcy rac i baranów. Takie drewno schnie przez dwa lata, zanim poddaje się je obróbce. Dopiero potem rzeźbi się i maluje taką maskę.
 
Cechą charakterystyczną maski jest ostra kość jarzmowa, wysokie czoło, tradycyjny kształt oka i ostry nos.