Dlaczego w pandemiczne wieczory warto odświeżyć sobie „Gemini Man”? Powodów jest kilka:
– część filmu nagrywana była w Budapeszcie, który – uwaga – gra tutaj Budapeszt A nie Berlin czy Wiedeń
– kręcony na kamerach 120 klatek/sekundę, co sprawia, że miasto wypada tam przepięknie! Może też dlatego, że niebo jest niebieskie a nocne ulice puste…
– Will Smith (kolejny powód!) wypowiedział niemal bezbłędnie nazwę „Vajdahunyad” i jak twierdził w wywiadach już ten wyraz zapomniał, bo z węgierskiego „nie zostalo mu nic”
– można zobaczyć wnętrza Kiscselli Muzeum, które już kilka razy pojawiły się w hollywoodzkich produkcjach i są architektonicznie jednymi z moich ulubionych to po prostu ciekawy akcyjniak, nie wymaga myślenia tylko torby popcornu.
A tym, którym mało, polecam relacje Willa z pobytu w mieście, gdzie wspinał się na Most Łańcuchowy (mandatu nie dostał) i dał fenomenalny, urodzinowy koncert pod bazyliką.





















